Dublin: święto pośród trudności
Krzysztof Bronk – Irlandia
Kiedy wchodzę do wielkiego areału sportowego, gdzie odbywa się Światowe Spotkanie Rodzin, odnoszę wrażenie, że oto znalazłem się na jakiejś wyspie czy w oazie. Dużo rodzinnej serdeczności, towarzyskich spotkań, ale i modlitwy. Wielka pogoda ducha, a przy tym tematy tu poruszane są niekiedy bardzo bolesne. Dziś rano na przykład była mowa o przemocy w rodzinie, rozwodach i skandalu nadużyć seksualnych w Kościele.
Polaków na tym wydarzeniu jest dość dużo, ponad tysiąc. Są jednak mocno rozproszeni. Kiedy z nimi rozmawiam, ubolewają, że wśród prelegentów i prowadzących dyskusje mało jest małżeństw polskich, co pozwoliłoby lepiej podzielić się doświadczeniem naszych rodzin na forum międzynarodowym. Wyjątkiem są państwo Monika i Szymon Szylko.
Chodząc po rozległych pawilonach Światowego Spotkania Rodzin, zaglądam na różne, dyskusje i warsztaty i to, co uderza przede wszystkim to swoiste połączenie święta i konkretu codziennego życia. Ludzie się modlą, spowiadają, kapłan niesie monstrancję, a obok mama zmienia dziecku pieluszkę. Stąd też ten rodzinny zgiełk w tle wypowiedzi. Ale jak mówi Magdalena Talarek ze Starogardu Gdańskiego te zwykłe realia życia małżeńskiego, w których działa i jest obecny Pan Bóg, najsilniej przemawiają do uczestników spotkania.
Światowe Spotkanie Rodzin jest też ważnym doświadczeniem dla obecnych tu kapłanów i biskupów, bo tu mogą zobaczyć żywy Kościół, przekonać się, że rodzina nadal może być fundamentem Kościoła. Jak mówi ks. Sławomir Pałaszewski z diecezji pelplińskiej, spotkania takie jak te są okazją, by się zatrzymać i zobaczyć, jak wiele wspaniałych rzeczy robi Bóg w rodzinie, niekiedy w bardzo trudnych sytuacjach.
Polacy, którzy żyją w Dublinie, nie ukrywają zdziwienia, że ich irlandzkiemu Kościołowi, który przeżywa poważny kryzys udało się zorganizować tak wielkie wydarzenie. Przyznają, że nastroje przed papieską wizytą są dość chłodne, by nie powiedzieć wrogie. Jak mi powiedział jeden z Dublińczyków, postawy są jasno podzielone: „jeśli ktoś jest zaangażowany w życie Kościoła, to jak najbardziej dostrzega wartość tego wydarzenia. Ale jeśli ktoś jest już tylko umiarkowany w wierze, to nie interesuje się nim wcale”.
Na ulicach Dublina rozmawiałem też z przechodniami. I rzeczywiście dla większości z nich papieska wizyta to przede wszystkim utrudnienia w ruchu. Ludzie w średnim wieku spontanicznie wspominają wizytę Jana Pawła II w 1979 r. Nie bez pewnej nostalgii. Otwarcie przyznają, że drogi Kościoła i irlandzkiego społeczeństwa się rozeszły. Ale nie do końca są z tego zadowoleni. Pamiętają, że kiedyś było inaczej. Wspominają oczywiście o skandalu nadużyć. Na fali oburzenia domagają się od Kościoła zgody na aborcję, małżeństwa gejowskie czy kapłaństwo kobiet… Sytuacja bardzo trudna i to dziś w przededniu papieskiej wizyty.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.