USA: ministranci i katolickie szkoły to główne źródła powołań
Krzysztof Bronk - Watykan
Okazuje się, że wielu z nich bardzo wcześnie zaczęło myśleć o kapłaństwie. 40 procent pierwsze ślady powołania odkryło już między 5 a 13 rokiem życia. 78 procent neoprezbiterów było ministrantami.
Innym środowiskiem sprzyjającym pielęgnowaniu powołań są kościelne szkoły. Uczęszczał do nich niemal co drugi wyświęcony w tym roku kapłan. Tymczasem katolickie szkolnictwo w USA podupada. W ciągu ostatnich dziesięciu lat zamknięto 1267 szkół, niemal co piątą. Tego ubytku nie wyrównują nowe szkoły. Jest ich bowiem zaledwie 258. Dlatego w ubiegłej dekadzie w katolickich szkołach ubyło ponad 400 tys. uczniów. Jeśli ta tendencja się utrzyma, Kościół straci jedno z głównych źródeł powołań – ostrzegają autorzy raportu.
Badania wśród amerykańskich neoprezbiterów wykazały również dysproporcje etniczne. 72 procent z nich to biali, a zaledwie 14 procent to Latynosi. Dane te nie odpowiadają etnicznemu składowi wspólnoty Kościoła w USA, która w 59 procentach składa się z białych, a w 34 z Latynosów. Oznacza to, że choć migranci z Ameryki Łacińskiej słyną z bardziej gorliwej wiary, to jednak nie przekłada się to potem na powołania. Inaczej jest natomiast z czarnoskórymi Amerykanami. Choć reprezentują oni zaledwie 3 procent katolików, to jednak stanowią aż 6 procent amerykańskich seminarzystów.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.