W boliwijskim kryzysie Kościół budzi sumienia
Eryk Gumulak SJ – Watykan
Jak do tej pory na koronawirusa zmarło ponad 4700 Boliwijczyków. 25 sierpnia odnotowano ponad 112 tys. nowych przypadków. Te liczby ciągle rosną w zawrotnym tempie. Epidemia spowodowała załamanie gospodarki, a przepaść między zwolennikami byłego prezydenta a siłami tymczasowego rządu wydaje się z dnia na dzień coraz większa. Destabilizacja polityczna, która panuje w Boliwii po zamachu stanu powoduje, że każdego dnia wzrasta przestępczość. Rząd tymczasowy, któremu nie spieszy się do zorganizowania wyborów, nie panuje nad sytuacją. Coraz częściej dochodzi do kradzieży, napadów rabunkowych i nadużyć na tle seksualnym. Zagrożeniem są przede wszystkim kartele narkotykowe, które od lat prowadzą przestępczą działalność na tych terenach. To właśnie w Boliwii została zabita podczas napadu na ochronkę dla dzieci polska wolontariuszka misyjna Helena Kmieć.
Przez dwa dni, od 19 do 21 sierpnia, boliwijscy biskupi zastanawiali się na zgromadzeniu plenarnym, zorganizowanym wirtualnie, jak załagodzić kryzys polityczny. Zaprosili przywódców partyjnych do pracy na rzecz jedności kraju i nie zapominać o najsłabszych i najbardziej poszkodowanych. Wyrazili zaniepokojenie licznymi podziałami, wzywając obie strony konfliktu, by nie zmieniały kraju w „pole bitwy”.
O sytuacji w Boliwii mówi o. Cyrille de Nanteuil, przełożony Zgromadzenia Księży Misjonarzy w tym kraju:
„Boliwia musi przejść okres zmian: od polaryzacji, która tak długo charakteryzowała ten kraj, do społeczeństwa opartego na dialog, w którym wszyscy są zintegrowani i rozpoznawalni” – dodaje de Nanteuil.
W tym delikatnym kontekście Kościół boliwijski stara się, aby jego głos był słyszany, chce dawać nadzieję, budzić sumienia i wezwać każdego do odpowiedzialności.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.