Papież: Sanktuarium uprzywilejowanym miejscem miłosierdzia
Krzysztof Ołdakowski SJ – Watykan
Ojciec Święty zaznaczył, że sanktuaria powinny przede wszystkim przyjmować pielgrzymów z otwartym sercem. Nie należy przywiązywać większej wagi do wymagań materialnych oraz finansowych, zapominając, że najważniejsi są przybywający tam ludzie. Sanktuaria są miejscami modlitwy. Większość z nich jest dedykowana Najświętszej Maryi Pannie. To w nich Maryja otwiera szeroko ramiona swojej macierzyńskiej miłości, aby wysłuchać wołania pielgrzymów oraz wstawiać się na nimi. Mówiąc o modlitwie w sanktuariach, Papież wskazał na dwa wymagania.
Papież – Sanktuarium jako miejsce doświadczenia zbawienia
Franciszek zazanczył, że nikt z przybywających do sanktuariów nie powinien poczuć się obco, szczególnie jeśli przychodzi z ciężarem własnych grzechów. Świątynie te są uprzywilejowanym miejscem doświadczenia miłosierdzia, które nie zna granic. Ojciec Święty przypomniał, że właśnie z tego powodu chciał, podczas Roku Jubileuszowego Bramy Miłosierdzia znajdowały się także w sanktuariach. Miłosierdzie jest jedną z form ewangelizacji, która tych, którzy je otrzymują czyni jego świadkami. Papież podkreślił, że sakrament pojednania w sanktuariach potrzebuje kapłanów dobrze uformowanych, świętych, miłosiernych i pomagających doświadczyć prawdziwego spotkania z Panem, który przebacza. Szczególnie zalecam – powiedział Papież – aby w sanktuariach nie brakowało nigdy misjonarza miłosierdzia jako wiernego świadka miłości Ojca, który wszystkich przyjmuje w swoje objęcia i szczęśliwy wychodzi, aby odnaleźć każdego, kto się oddalił.
Papież –miejsce spotkania pasterza z ludem
Następnie Papież przytoczył dwie anegdoty ze swojego życia. Pierwsza dotyczyła profesora literatury, jezuity, który przeszdł na emeryturę i poprosił przełożonych, aby skierowali go do pracy w duszpasterstwie bezpośrednim, w ubogiej części miasta. Prowincjał skierował go do dzielnicy, w której mieszkali pobożni i prości ludzie, często nawiedzający sanktuaria. Pewnego dnia, gdy przebywał w kolegium, w którym o. Bergoglio był rektorem, zasugerował mu, aby zwrócił się do profesora nauczającego teologii kościoła, żeby ten uwzględnił w swoim nauczaniu dwa założenia: pierwsze, że święty lud Boży jest z natury niewruszony, czyli czyni to, co uważa za słuszne, a drugie, że powoduje zmęczenie. Ten ksiądz w bezpośrednim spotkaniu doświadczył, że Lud Boże męczy. Papież dodał, że zaangażowanie z pasją i zapałem w sprawy ludzi powoduje zmęczenie. Bycie urzędnikiem parafialnym raczej nie męczy.
Druga historia dotyczy pewnej kobiety spotkanej w sanktuarium Pana Cudów na północy Argentyny. Kobieta nie chciała zadowolić się poświęceniem dwocjonaliów przez ogólne błogosławieństwo pod koniec Mszy Świętej. Chociaż reagowała aprobatą na zapewnienia kapłana, że błogosławieństwo spłynęło na przedmioty, które przyniosła, nie odeszła dopóki drugi ksiądz nie dotknął ich fizycznie. Oto sens religijny dotknięcia bezpośredniego. Ludzie pragną dotknąć, dotknąć obrazu, a ostatecznie dotknąć Boga.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.