Papież: nie zapominajmy o swoich korzeniach
Krzysztof Ołdakowski SJ – Watykan
Papież odwołał się także do używanego już przez siebie wcześniej pojęcia: „płynne pokolenie”, opisując nim generację, która przyszła na świat po latach osiemdziesiątych. „Płynni” to dzieci świata wirtualnego, który mnoży kontakty, ale nie tworzy spotkań. Można nazwać go inaczej: „fabryka spotkań uwodzących kontaktami”. Daje ona poczucie złudnej satysfakcji, która oderwana jest od konkretu życia.
Papież wskazuje również na pojęcie korzeni. Uważa, że współczesny kryzys „kultury spotkania” bierze się z „kryzysu korzeni”. Młodzi są często zanurzeni w „kulturze ulotnej”, „bez pnia”. Nie otrzymują pomocy ze strony rodziców, ponieważ ci są osobami rozdartymi, często w sporze z dziećmi. Dlatego Franciszek wskazuje, że to dziadkowie dają młodym korzenie. Marzenia dziadków często przechodzą na wnuki. Lekarstwem dla młodych w stanie „płynnym”, które zaleca Papież jest „konkretność”.
Ciekawym wątkiem rozmowy była relacja pomiędzy inkulturacją a tożsamością. Tutaj Franciszek przywołał anegdotę o młodym człowieku, który doktoryzował się po wielu latach studiów. Powrócił pewnego dnia do domu rodziców, żyjących na wsi. Zdezorientowany młodzieniec musiał pytać ojca o nazwy narzędzi rolniczych i wtedy został uderzony w twarz niezdarnie nadepniętymi grabiami. To lekcja świadcząca o tym, że trzeba być mocno zakorzenionym w swojej tradycji. Trzeba „inkulturować się do końca”, ale nie być „snobem”. Dotyczy to szczególnie zakonników, którzy myślą, że konsekracja wynosi ich to kategorii „bardziej oświeconych”. Papież zakończył spotkanie żartując: „ten, kto zapomina o swojej kulturze, o swoim pochodzeniu, potrzebuje przysłowiowego uderzenia grabiami w twarz”.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.