Papież: mamy być żyjącymi znakami Miłości, którą głosimy
Krzysztof Ołdakowski SJ - Watykan
Ojciec Święty postawił pytanie: jak budzić pragnienie spotkania z Bogiem pomimo znaków zaciemniających jego obecność? Punktem wyjścia jego refleksji był fragment Ewangelii opowiadającej o uczniach idących do Emaus. Nie byli w stanie rozpoznać wędrującego z nimi Jezusa z powodu przygnębienia jakie wypełniało ich serca.
Wielu współczesnych ludzi żyje w podobnym stanie ducha. Bóg jest blisko nich, ale oni nie są w stanie go rozpoznać. To bolesne doświadczenie spowodowane jest również brakiem odnalezienia się w Kościele. Niektórzy ludzie mają wrażenie, że ich nie rozumie i oddala się od ich potrzeb. Największym jednak powodem do niepokoju byłoby, gdyby Kościół zaczął kierować się kryteriami sukcesu i zapomniał, że jest po to, aby głosić Jezusa.
To, czego dzisiaj ludzie oczekują najbardziej, a często nie potrafią nazwać swoich najgłebszych potrzeb, to kochać i być kochanymi, być zaakceptowanymi w swojej niepowatarzalności. Chodzi o znalezienie pokoju serca i trwalszej radości, niż dają różne rozrywki. Chrześcijanie odnaleźli ten pokój w osobie Jezusa poprzez zanurzenie w rzece dobroci Boga. To pociąga za sobą misję wyjścia na spotkanie współczesnych, aby dać im poznać Jego miłość. Nie tyle nauczając, na pewno nie osądzając, ale stając się towarzyszami w drodze.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.