Papież w wywiadzie książkowym o misjach: Kościół jest głoszeniem
Krzysztof Bronk - Watykan
Franciszek przyznaje, że wstąpił do jezuitów, bo pociągało go ich misyjne powołanie, wychodzenie na granice. „Zawsze miałem świadomość, że głoszenie Jezusa i Jego Ewangelii oznacza jakieś wyjście i bycie w drodze” – przyznał Papież. Zapytany o często używane przez niego pojęcie „Kościoła wychodzącego”, które, jak zauważył Valente, stało się sloganem nadużywanym przez tych, którzy lubią pouczać Kościół, Franciszek zauważył, że nie jest to jedynie modne wyrażenie. „Kościół albo jest wychodzący, albo nie jest Kościołem”, dodał Papież precyzując jednak od razu, o jakie wychodzenie tu chodzi. Jest to bowiem realizacja nakazu, który uczniowie otrzymali od Jezusa: idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu.
Franciszek wyjaśnił też, jak ma wyglądać ta misja: „Głoszenie Ewangelii – mówił – polega na spokojnym i precyzyjnym przekazaniu słów świadectwa o Chrystusie, tak jak to robili apostołowie. Nie trzeba wymyślać przekonujących przemówień. Głoszenie Ewangelii może się odbywać również szeptem, ale zawsze przechodzi ono przez szokującą moc skandalu krzyża. Od zawsze też idzie się po drodze wskazanej w Liście św. Piotra Apostoła, która polega na prostym uzasadnianiu innym naszej nadziei. Nadziei, która dla świata jest zgorszeniem i szaleństwem” – dodał Papież.
Franciszek wskazał też na podstawową rolę Ducha Świętego. To On, podobnie jak w czasach apostolskich, prowadzi misje i to na Jego prowadzenie musimy się zdać w głoszeniu Ewangelii. Główne niebezpieczeństwo prozelityzmu polega właśnie na wykluczeniu Boga z działalności misyjnej. Tajemnica owocności misji nie polega na naszych intencjach, metodach czy zapale, lecz na tym, że niczego nie możemy zrobić bez Jezusa.
Papież przypomniał też z mocą, że Kościół, który nie idzie głosić Ewangelii, staje się jedynie jakimś stowarzyszeniem duchowym czy międzynarodową korporacją, która zajmuje się inicjatywami i przesłaniem o treści etyczno-religijnej. Nie jest to złe, ale to nie jest Kościół – podkreślił Franciszek.
Wskazał on również na znaczenie męczeństwa, które jest najwyższym świadectwem danym Chrystusowi. Przyznał, że często myśli o zamordowanych przez islamistów w Libii męczennikach koptyjskich, którzy „kiedy obcinano im głowy, wymawiali szeptem imię Jezusa”. Podobne świadectwo złożyły też siostry ze zgromadzenia św. Matki Teresy z Kalkuty, które opiekowały się niepełnosprawnymi muzułmanami w Jemenie. Zginęły w roboczym fartuchu. „Wszyscy oni są zwycięzcami, a nie ofiarami. Ich męczeństwo, aż do przelania krwi, oświeca męczeństwo, które wszyscy mogą przeżywać w codziennym życiu, w świadectwie dawanym każdego dnia Chrystusowi” – dodał Ojciec Święty.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.