Papież: trzy stany życia pozwalają poczuć zapach Kościoła
Krzysztof Ołdakowski SJ – Watykan
Ojciec Święty stwierdza we wstępie do książki, że Kościół jest piękny, ponieważ jest miłowany przez swojego Oblubieńca i Pana. To właśnie ta miłość czyni go płodnym, pięknym oraz szczęśliwym. Trzy stany życia, które go tworzą i charakteryzują są rzeczywistością od zawsze go wyróżniającą i ubogacającą. To nie są trzy środowiska oddzielone i zwalczające się nawzajem ani trzy wyspy zagubione na oceanie. Nie są również podobne do trzech zamków wzniesionych na dumnych i wyniosłych górach.
Franciszek zwraca uwagę, że Święty Lud Boży pachnie właściwie, jeśli współtworzą go trzej bracia, a nie rywalizujący ze sobą bracia przyrodni, tacy, którzy walczą ze sobą lub się ignorują, ale wspierają się i ofiarowują jeden dla drugiego, aby rozwijać się i wzrastać. Papież zauważa, że historia Kościoła ukazuje nam również ciemne strony ludzkiej małości, kiedy dochodziło do nadużyć i niesłusznych roszczeń. Niektóre z nich stanowiły przejaw klerykalizmu, a inne mentalności światowej. Nie były one świadectwem pokornej służby, ale wyrażały pychę i dążenie do dominacji.
Czasami twierdzono, że określony stan dążenia do doskonałości jest lepszy od innych, niesie gwarancję spełnienia, niezależnie od konkretnej postawy życiowej. Zdarzały się niekiedy w przeszłości roszczenia autonomii, wręcz separacji i przeciwstawiania sobie różnych stanów życia, co zamazywało właściwy obraz Kościoła jako domu oraz szkoły komunii i braterstwa jednego Ludu Bożego. Stawały się one czasami zlepkiem oddzielonych od siebie autoreferencyjnych grup, dymnych i zarozumiałych w swoich kompetencjach, zapominających o tym, że dochodzi się do celu pierwszym, jeśli osiąga się cel wspólnie.
Ojciec Święty zauważa, że książka została napisana na cztery ręce. Dwie z nich są rękami doświadczonego teologa franciszkańskiego, który odczytuje na nowo teksty Magisterium nie dając się ponieść fali stronniczych szkół teologicznych będących zbyt daleko w przodzie, ale nie pozostaje również z tyłu, ignorując aktualne natchnienia Ducha, który dzisiaj przemawia do Kościoła.
Drugie dwie ręce, innego franciszkanina: liturgisty, miłośnika teologii i duchowości wzbogaciły tekst medytacjami i refleksjami, które czynią „Oblubienicę Chrystusa” jeszcze piękniejszą i bardziej pociągającą według myśli wielkiego szwajcarskiego teologa Hansa Ursa von Balthasara. Mówił on o wzajemności „zasady Piotrowej” i „zasady Maryjnej” w Kościele i uznawał, że trzy stany życia, o których mówi tekst autorów franciszkańskich są w równym stopniu konieczne i konstytutywne dla Kościoła.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.