Papież o konkrecie miłości, która brudzi sobie ręce
Beata Zajączkowska – Watykan
Ojciec Święty komentował spotkanie przez kontekst ŚDM, gdy uczestnicy patrzą na Maryję Pannę, która wstała i poszła pomóc swojej starszej krewnej Elżbiecie. Dlatego Franciszek podkreślił, iż miłosierdzie jest źródłem oraz celem chrześcijańskiego pielgrzymowania, a obecność przedstawicieli ośrodków pomocy i wsparcia mówi o konkretnej rzeczywistości „czynnej miłości”.
Nawiązując do wysłuchanych świadectw, Papież podkreślił, że dobro trzeba czynić razem, działać konkretnie i być blisko najsłabszych. Zauważył też, iż nie możemy dać się „zdefiniować” przez chorobę czy problemy, ponieważ nie jesteśmy chorobą ani problemem. „Każdy z nas stanowi wyjątkowy dar w swoich ograniczeniach, cenny i święty dar dla Boga, dla wspólnoty chrześcijańskiej i dla wspólnoty ludzkiej. Zatem tacy, jacy jesteśmy, ubogacajmy całość i pozwólmy się ubogacić przez całość!” – zachęcał Franciszek. Przypomniał, że Kościół to nie muzeum archeologiczne, ale starożytna studnia dająca wodę dzisiejszym pokoleniom, tak jak dawała je pokoleniom w przeszłości.
Ponieważ w sali, gdzie odbywało się spotkanie słabo działało oświetlenie i Papież powiedział, iż nie będzie męczył oczu, przekazał on wcześniej przygotowane przemówienie proboszczowi oraz kontynuował spontanicznie.
W przekazanym tekście Papieże podkreśla, że kiedy nie marnujemy czasu, by narzekać na rzeczywistość, ale dbamy o zaspokojenie konkretnych potrzeb, z radością i ufnością w Opatrzność, dzieją się wspaniałe rzeczy.
Papież zachęca osoby zaangażowane w dzieła miłosierdzia, by nadal reagowały na stare i nowe biedy otaczającego ich świata oraz by robiły to w sposób konkretny, kreatywny i odważny.
W swym tekście Papież podkreślił też, że chrześcijanin nie czyni różnic pomiędzy ludźmi, którzy pukają do naszych drzwi w potrzebie: rodakami lub obcokrajowcami, należącymi do tej czy innej grupy, młodymi lub starymi, sympatycznymi lub antypatycznymi. Przywołał postać młodego Portugalczyka, Jana Ciudad, który opuścił dom w poszukiwaniu szczęścia, a znalazł je dopiero wtedy, gdy spotkał Jezusa i wówczas zaczął być Janem Bożym. Prosił o jałmużnę, mówiąc ludziom: „Bracia czyńcie dla siebie dobrze!”. Tym samym, jak podkreślił Franciszek, prosząc o jałmużnę mówił ludziom, którzy mu ją dali, że pomagając jemu, w rzeczywistości najpierw pomagają sobie. Wyjaśniał, iż czyny miłości są darem przede wszystkim dla tych, którzy je czynią, nawet zanim będą nim dla tych, którzy je otrzymują; ponieważ wszystko, co gromadzimy dla siebie, zostanie utracone, podczas gdy wszystko, co dajemy z miłości, nigdy nie zostanie zmarnowane, ale okaże się naszym skarbem w niebie. „Dlatego mawiał: «Bracia czyńcie dla siebie dobrze!»” – zaznaczył Franciszek i dodał:
Papież przypomniał, że Jan Boży nie spotkał się ze zrozumieniem, „ale się nie zniechęcał, ponieważ miłość się nie poddaje, bo ten, kto podąża za Jezusem, nie traci pokoju i nie użala się nad sobą”. Właśnie w tych trudnych chwilach zrozumiał, iż chce opiekować się chorymi. W tym celu założył zakon braci szpitalnych, który jednak zaczęto nazywać od jego słów: „Fatebenefratelli” [bonifratrzy]. Jak podkreślił Franciszek, mamy tu piękną lekcję tego, iż pomaganie innym jest darem dla nas samych i jest dobre dla wszystkich. „Miłość jest darem dla wszystkich! Czyńcie nadal życie darem miłości i radości” – apelował Ojciec Święty, prosząc o modlitwę w swojej intencji.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.