Syryjczycy walczą codziennie o przeżycie
Beata Zajączkowska – Watykan
Bp Georges Abou Khazen podkreśla, że trwająca w Syrii wojna poszła w zapomnienie, a los mieszkańców tego kraju nikogo już nie interesuje. „Tu ludzie codziennie umierają z głodu. Brakuje podstawowych lekarstw. Szpitale nie mogą zakupić koniecznych środków z powodu obowiązującego embarga” – wylicza wikariusz apostolski dla katolików obrządku łacińskiego w Aleppo. Przypomina, że kryzys w sąsiednim Libanie, gdzie Syryjczycy trzymali oszczędności w bankach i dewaluacja lokalnej monety sprawiły, że miliony ludzi nie ma środków na codzienne przeżycie. W ciągu sześciu ostatnich tygodni syryjski lir stracił 65 proc. swojej mocy nabywczej. Na początku wojny za dolara płacono 50 lirów, obecnie 3000.
Kryzys ekonomiczny i związany z nim ogromny wzrost cen sprawił, że lokalnym firmom farmaceutycznym nie opłaca się produkować leków, ponieważ ich koszt znacznie przekracza narzucone przez rząd ceny sprzedaży. Doprowadziło to do zamknięcia wielu aptek. W szpitalach brakuje nawet bandaży i papieru toaletowego. Jedyne dobrze funkcjonujące placówki w całej Syrii to trzy tzw. „Szpitale Otwarte” działające dzięki pomocy Watykanu i Caritas Internationalis.
„Jeśli nie chcemy dobić tego kraju trzeba natychmiast znieść embargo przynajmniej na sprzęt medyczny i leki” – apeluje pomagające w Syrii stowarzyszenie związane z fokolarynami. Do tego wołania przyłączyły się syryjskie trapistki podkreślając, że nigdy wcześniej mieszkańcy tego kraju nie szukali żywności na śmietnikach i nie sprzedawali nerek, aby ich rodziny mogły przeżyć.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.