Nigeria: „Nasz kraj to morze krwi. Nie ma czego świętować”
Eryk Gumulak SJ - Watykan
„Może wydawać się dziwne, ale chciałbym również podziękować naszym kolonizatorom, ponieważ zjednoczyli nasze różne plemiona i za wszystkie wysiłki, które podjęli, aby zapewnić, że mieliśmy wszystko, czego naród potrzebował do założenia nowoczesnego państwa” – napisał w specjalnym oświadczeniu ordynariusz diecezji Sokoto. Podziękował również misjonarzom, którzy „stworzyli podwaliny nowoczesnej cywilizacji, zapewniając edukację na wysokim poziomie”. „Musimy docenić kontekst kolonializmu – napisał hierarcha, – w ten sposób stworzono solidne podstawy dla wydobycia naszych zasobów i rozwoju kraju”.
„Pierwsi biali, których poznałem, byli kapłanami i chociaż nie do końca rozumiałem, czym jest ksiądz, byli dobrymi ludźmi – przyznaje bp Kukah. – Zbudowali dla naszej wsi kościół i szkołę, i były to jedyne budynki pokryte dachówką”.
Tymczasem rządy muzułmańskiego przywódcy pogrążają kraj. „Nigeria nigdy nie była taka przed nastaniem prezydenta Buhari”. Zbudował on wokół siebie mur ochronny, celowo wybierając osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo na podstawie przynależności etnicznej i religijnej – uważa ordynariusz diecezji Sokoto. – „Świętując niepodległość, proszę pana prezydenta o rychłą zmianę kursu i wsłuchanie się w głos naszych braci w Nigerii”.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.