Ks. Ronchi: na popiele rosną najlepsze owoce
Eryk Gumulak SJ – Watykan
Dziś rano Papież Franciszek odprawił Mszę św. z obrzędem błogosławieństwa i posypania głów popiołem przy ołtarzu katedry w Bazylice św. Piotra, a nie jak tradycyjnie w Bazylice św. Sabiny na Awentynie. Udział wiernych był bardzo ograniczony ze względu na środki ostrożności. Jakie znaczenie ma posypanie popiołem dzisiaj, kiedy szerzy się śmiercionośny wirus, który pochłonął już na świecie prawie dwa i pół miliona istnień? - pyta ks. Ronchi. Przypomina on, że w przeszłości zgodnie z naturalnym rytmem popiół z domowego paleniska powracał do natury i na wiosnę rozsypywany był na polach, aby użyźnić ziemię, dodać jej nowej energii. Tak więc posypany na głowach wiernych ma on także ten odległy sens, związany z prawami natury. Nie tylko: „pamiętaj, że musisz umrzeć”, ale „pamiętaj, że musisz być płodny”. Popioły są tym, co pozostaje, gdy nie ma już nic, są minimum, prawie niczym. Od tego miejsca możemy i musimy zacząć od nowa. Znajdujemy się w trudnej sytuacji, ale możemy i musimy stanąć na nowo na nogi – mówi ks. Ronchi.
W Biblii ekonomia małości przeplata się ekonomia ubóstwa. Przed Bogiem nie ma nic lepszego niż być właśnie takim; Simone Weil mawiała: „być niczym powietrze przed słońcem, czysta przejrzystość”. Tak samo jest z popiołem. Wraz z Wielkim Postem wkraczamy na drogę przemiany, ewolucji, a sercem przemiany jest bycie małym i kruchym, gdzie wchodzi Bóg, wchodzi Duch Święty jako tchnienie. Wielki Post zaczyna się zawsze zimą, która jest ostatnią z pór roku, trochę jak popiół z ubiegłego roku, a kończy się zawsze wiosną. Ta mądrość natury każe nam patrzeć na wiosnę, której nie przeraża żadna zima, „Boga nie przeraża żaden popiół, w którym siedzę lub do którego się sprowadzam” – puentuje ks. Ronchi.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.