Śledztwo w sprawie tragicznej śmierci włoskiej misjonarki w Peru
Beata Zajączkowska – Watykan
50-letnia Nadia De Munari od ponad 20 lat pracowała w Peru, jako misjonarka Dzieła Mato Grosso. W ostatnim czasie prowadziła sześć przedszkoli i szkołę podstawową, które ponad 500 ubogim dzieciom dawały szansę na wyzwolenie się z kręgu ubóstwa i grup kryminalnych żerujących na nieletnich, którzy nie mają perspektyw na pracę i godniejsze życie. Zajmowała się też kształceniem miejscowych nauczycieli oraz pomocą materialną i medyczną dla najuboższych.
To zaangażowanie społeczne otwierające przed dziećmi nowe perspektywy wielu się nie podobało i misjonarze byli już wcześniej zastraszani. „Edukacja jest skuteczną drogą do lepszego życia i wolności. Nadia często powtarzała, że leczenie schorowanego społeczeństwa peruwiańskiego trzeba zacząć właśnie od dania perspektyw dzieciom i młodzieży” – mówi Massimo Casa, który wspierał włoską misjonarkę. Wskazuje, że Nuevo Chimbote jest miejscem niebezpiecznym. To wielkie osiedle slumsów, które wyrosło bez kontroli i bez żadnych zasad wraz z ciągłym napływem - w poszukiwaniu pracy - najbiedniejszych mieszkańców andyjskich wiosek. Nawet trudno oszacować, ilu ludzi tam żyje. „Nadia zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Nigdy nie poruszała się sama, gdy szła do rodzin, niosąc im żywność czy leki” – wspomina Massimo Casa. W Nuevo Chimbote misjonarze z Dzieła Mato Grosso angażują się nie tylko w projekty edukacyjne i socjalne, ale prowadzą też kilka parafii.
Misyjne Dzieło Mato Grosso zostało założone w 1967 roku przez włoskiego salezjanina, ks. Ugo de Censi, który zgodnie ze swą wolą został pochowany właśnie w Peru. Aktualnie, tylko w tym kraju, działa 40 różnych wspólnot i dzieł misyjnych. Obecne są również w Ekwadorze, Brazylii i Boliwii.
Tragiczna śmierć Nadii De Munari nie jest pierwszą ofiarą z życia złożoną przez wolontariuszy związanych z tym misyjnym dziełem właśnie w Peru. W 1992 roku zamordowano tam świeckiego wolontariusza Giulio Roccę. Wyjechał on na misje jako człowiek daleki od Kościoła, ale mocno zaangażowany w projekty społeczne i rozwojowe. W Peru spotkał Boga i postanowił zostać kapłanem. Zginął na kilka tygodni przed wstąpieniem do seminarium z ręki terrorystów ze Świetlistego Szlaku (podobnie jak polscy franciszkanie - Zbigniew Strzałkowski i Michał Tomaszek - zamordowani w 1991 roku przez bojówkę terrorystycznego ugrupowania Świetlisty Szlak i beatyfikowani w 2015 roku). W1997 roku śmierć poniósł ks. Daniele Badiali, zwany „męczennikiem z Andów”, którego proces beatyfikacyjny właśnie się toczy. Ofiarował się dobrowolnie za włoską misjonarkę, która została uprowadzona z powodu swego zaangażowania na rzecz poprawy losu najuboższych mieszkańców Peru.
Nadia De Munari pochodziła ze Schio koło Vicenzy w północno-wschodnich Włoszech. W Peru pracowała od 26 lat, wcześniej posługiwała też w Ekwadorze. Z wykształcenia była nauczycielką. Dom, w którym mieszkała z innymi wolontariuszami został zaatakowany w nocy, najprawdopodobniej w czasie snu. Pozostali mieszkańcy nic nie słyszeli. Ciężko ranną misjonarkę znaleziono dopiero rano, gdy nie przyszła na śniadanie. Zmarła mimo przewiezienia jej do szpitala w Limie, gdzie została poddana operacji. Ludzie, którym niosła pomoc są wstrząśnięci tą haniebną zbrodnią, ponieważ, jak podkreślają, Nadia była powszechnie kochana i ceniona.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.