Trapiści nawarzyli piwa, ale Dawid znów wygrał z Goliatem
Łukasz Sośniak SJ – Watykan
Dzięki aktowi notarialnemu z 1833 roku, okazało się, że zarówno producenci, jak i piwosze, nie muszą się już martwić. W uzasadnieniu wyroku czytamy, że choć właściciel kamieniołomu jest również właścicielem źródła, to nie ma prawa „usuwać lub przekierowywać całości lub części wody, która zasila opactwo”. Rzecznik prasowy koncernu Lhoist poinformował, że firma przeanalizuje orzeczenie i podejmie decyzję czy odwoływać się od wyroku.
Saga rozpoczęła się dekadę temu, kiedy Lhoist ogłosił plan pogłębienia kamieniołomu Boverie w Rochefort, aby przedłużyć jego żywotność z 2022 do 2046 roku. Zakład zatrudnia około 150 lokalnych mieszkańców. Taka operacja wymagałaby przekierowania wód podziemnych, płynących pod kamieniołomem. Mnisi uznali, że wpłynęłoby to na jakość wód gruntowych, które są kluczowym składnikiem ich piwa. Właściciel kamieniołomu przeprowadził testy, które wykazały, że to nieprawda. Jednak mnisi z Rochefort nie dali się przekonać i tak doszło do sądowej walki Dawida z Goliatem.
Lhoist jest największym na świecie producentem wapna, minerałów i dolomitu, posiadającym 100 oddziałów w ponad 25 krajach, zatrudniającym prawie 6,5 tys. pracowników i generującym obroty w wysokości ponad miliarda euro. Tymczasem życie w opactwie trapistów, które może poszczycić się halami warzelniczymi określanymi jako najpiękniejsze w Belgii, przypominającymi „piwną katedrę”, charakteryzuje się modlitwą, lekturą i pracą fizyczną. Najwcześniejsza wzmianka o browarze klasztornym pochodzi z 1595 roku, ale obecna siedziba datowana jest na 1899 rok. Woda do produkcji piwa czerpana jest ze studni znajdującej się wewnątrz murów klasztornych. Renomowana jakość piwa mnichów przyniosła jednak opactwu znaczne dochody. NV Brasserie des Trappistes de Rochefort osiąga roczne obroty w wysokości około 14 mln euro. W ubiegłym roku ogłosiła plany wprowadzenia pierwszego od 65 lat nowego piwa.
Browarowi grozi jednak inne niebezpieczeństwo. Mianem Trappist mogą być określane bowiem tylko trunki produkowane przez opactwo pod nadzorem mnichów, którzy żyją w ścisłej ciszy zgodnie z regułą św. Benedykta. Bardziej od międzynarodowych koncernów piwu zagraża więc… brak powołań. Inny belgijski browar Achel stracił w tym roku etykietę „Authentic Trappist Product” po tym, jak ostatni mnisi warzący piwo w opactwie św. Benedykta odeszli na emeryturę i nie było komu ich zastąpić.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.