Charków: miłość do sportu w służbie chorym
Svitlana Dukhovych, Marek Krzysztofiak SJ – Watykan
Trzydziestolatek, podobnie jak wielu innych, przez długi czas nie mógł uwierzyć, że wojna faktycznie dzieje się na jego oczach. Stopniowo realia walki uświadamiały mu powagę sytuacji. Po jakimś czasie starsze osoby z jego bloku poprosiły, by pomógł im w zrobieniu zakupów. Nie wahał się, a ponieważ jego pasją jest sport, wsiadł na rower i szybko objechał okolicę, zdobywając niezbędne produkty. Oleksandr działał sam, potem przypadkiem spotkał innych, którzy robili to samo. Razem postanowili stworzyć grupę, którą nazwali „Wolontariusze”.
Z początku pomagali ok. 70 osobom, z czasem sieć rozrosła się do blisko tysiąca. „Na początku kupowaliśmy wszystko za własne pieniądze, potem organizacja charytatywna zaczęła dostarczać nam jedzenie. Odwiedzamy ich i dostarczamy pomoc raz w tygodniu” – mówi Oleksander.
„Wolontariusze” codziennie ryzykują życiem. Każdy z nich był świadkiem uderzenia pocisku bądź rakiety. W pokonywaniu strachu pomaga poczucie przynależności do grupy. Oleksander przyznaje, że z początku myślał o wyjeździe z miasta, ale możliwość pomagania sprawiła, że postanowił zostać.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.