Bp Bizzeti: chrześcijanie w Turcji pilnie potrzebują pomocy
Krzysztof Dudek SJ – Watykan
Sytuacja po trzęsieniu ziemi, które miało miejsce w lutym wciąż jest w Turcji katastrofalna. Kataklizm kosztował życie 50 tys. osób, a ponad 2 mln nadal zamieszkują w schronach lub namiotach. 160 tys. budynków zostało zawalonych lub zrujnowanych.
Wikariat Anatolii wraz z Caritas Turcja zaraz po trzęsieniu ziemi organizowali pierwszą pomoc: dostarczali koce, jedzenie, ubrania, leki, a także namioty przeznaczone na tymczasowe szkoły dla dzieci. Szybko powstały obozy i slumsy wokół miast. Nadal potrzeba żywności, a ponadto w dobie upalnego lata nieodzowne są wiatraki. Caritas pracuje też nad kwestią przechowywania jedzenia. W najbardziej dotkniętej części pozostał tylko co piąty mieszkaniec. Tam Kościół udzielił wsparcia poprzez dostarczenie narzędzi dla pracowników i rzemieślników, zwierząt dla hodowców i materiałów tekstylnych dla kobiet. „Mikrokredyt ma fundamentalne znaczenie, bo pozowala zakupić narzędzia i materiały do pracy” – mówi bp Bizzeti. Dodaje jednak, że pomaganie nie jest łatwe ze względu na rozbudowaną biurokrację – „nie można nic zrobić bez pozwoleń”.
Hierarcha wskazuje, że jeżeli nie rozpocznie się w końcu poważna akcja mająca na celu odbudowę zrujnowanego regionu, „ludzie po prostu opuszczą te tereny”. W przypadku chrześcijan byłoby to w pewnym sensie pozostawienie ziemi ojczystej, bowiem właśnie w Anatolii po raz pierwszy użyto nazwy „chrześcijanie”, tam kształtował się Kościół. Dlatego bp Bizzeti apeluje, by zachodnie Kościoły naciskały na rządy i prowadziły kampanie społeczne, tak aby zorganizowano pomoc dla chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Podkreśla, że potrzeba naprawdę poważnych programów pomocowych.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.