Nie ma dowodów na winę Benedykta XVI
Krzysztof Bronk - Watykan
Główny zarzut postawiony Papieżowi Seniorowi odnosił się do kapłana winnego nadużyć, który według raportu miał zostać dopuszczony do posługi duszpasterskiej w monachijskiej archidiecezji. Decyzję w jego sprawie podjęto na spotkaniu rady diecezjalnej 15 stycznia 1980 r., w której uczestniczył kard. Ratzinger. Akta jednak pokazują, że na spotkaniu tym nie była mowa o tym, że kapłan ten dopuścił się nadużyć. Nie podjęto też decyzji o jego posłudze duszpasterskiej. Zgodzono się jedynie na jego pobyt na czas terapii, której motywy nie zostały wskazane.
Raport zarzuca ponadto Benedyktowi XVI, że w sprawie tego spotkania świadomie złożył fałszywe zeznania, ponieważ w memorandum stwierdził, że nie uczestniczył w tym spotkaniu. Prawnicy przyznają, że to oni przez pomyłkę wprowadzili do memorandum tę nieprawdziwą informację. Szczegółowo opisują, jak do niej doszło, przypominając, że tylko jeden z nich uzyskał dostęp do liczących niemal 8 tys. stron akt i to wyłącznie w formie elektronicznej. Mógł się z nimi skonsultować, ale nie mógł ich drukować czy skanować. Prawnicy zapewniają, że w tej sprawie nie konsultowali się z Benedyktem XVI. Podkreślają też, że negowanie udziału kard. Ratzingera w spotkaniu rady diecezjalnej byłoby bezsensowne. Jednoznacznie potwierdzają to bowiem akta. O jego udziale w tym spotkaniu była już mowa w 2010 r. Wspomina też o nim Peter Seewald w biografii Benedykta XVI.
Autorzy analizy odnoszą się również do kolejnego zarzutu, jakoby kard. Ratzinger w sposób błędny zareagował na trzy przypadki kapłanów, o których miał wiedzieć, że dopuścili się nadużyć. Okazuje się tymczasem, że w żadnym z tych przypadków ówczesny arcybiskup Monachium nie wiedział o nadużyciach, a sam raport nie dostarcza na to żadnych dowodów, Mowa jest jedynie o przypuszczeniach i wysokim prawdopodobieństwie. Jako arcybiskup kard. Ratzinger nie był zamieszany w żadne krycie nadużyć – podkreślają autorzy analizy.
Odnoszą się oni również do ostatniego zarzutu, jaki został postawiony Benedyktowi XVI, a mianowicie, że w swym memorandum nie przywiązywał należytej wagi do ekshibicjonizmu i nie potępił go w sposób jednoznaczny. Zdaniem prawników sformułowanie użyte jako rzekomy dowód na bagatelizowanie ekshibicjonizmu jest wyrwane z kontekstu. W rzeczywistości Benedykt XVI stwierdza z całą jasnością, że nadużycia, w tym ekshibicjonizm, są „straszne”, „grzeszne”, „moralnie naganne” i „nie do naprawienia”.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.