Teologia ciała: 91. Analogia jedności ciała i głowy w obrazie małżeństwa i Kościoła
1 W poprzednich rozważaniach, związanych z piątym rozdziałem Listu do Efezjan (Ef 5,21-33), zwróciliśmy przede wszystkim uwagę na analogię stosunku, jaki zachodzi między Chrystusem a Kościołem, do stosunku pomiędzy oblubieńcem i oblubienicą, czyli mężem i żoną związanych więzią oblubieńczą.
Zanim podejmiemy analizę dalszych fragmentów tego tekstu, musimy sobie uświadomić — w obrębie naszej zasadniczej analogii: Chrystus i Kościół z jednej strony, mężczyzna i kobieta jako małżonkowie z drugiej — obecność pewnej analogii dodatkowej. Jest to mianowicie analogia głowy i ciała. Właśnie ona nadaje analizowanej przez nas wypowiedzi znaczenie przede wszystkim eklezjologiczne: Kościół jako taki jest ukształtowany przez Chrystusa — ukonstytuowany przez Niego w swej właściwej substancji — tak jak ciało przez głowę. Jedność ciała z głową jest natury przede wszystkim organicznej — jest to po prostu jedność somatyczna ludzkiego organizmu. Na tej organicznej jedności buduje się bezpośrednio jedność biologiczna o tyle, o ile można powiedzieć, że „ciało żyje z głowy” (choć równocześnie w inny sposób — głowa z ciała). A w dalszym ciągu, gdy chodzi o człowieka, buduje się na tej jedności organicznej również integralnie rozumiana jedność psychiczna, ostatecznie zaś integralna jedność ludzkiej osoby.
2 Autor Listu do Efezjan wprowadził tę, jak powiedzieliśmy, dodatkową (przynajmniej w tym miejscu) analogię głowy i ciała w obręb analogii małżeństwa. Zdaje się nawet, że uczynił tę pierwszą analogię: „głowa – ciało” z punktu widzenia głoszonej przez siebie prawdy o Chrystusie i Kościele bardziej centralną. Równocześnie jednak trzeba powiedzieć, iż nie pozostawił jej obok czy na zewnątrz analogii małżeństwa jako więzi oblubieńczej. Wręcz przeciwnie. W całym tekście Listu do Efezjan 5,21-33, a zwłaszcza w tej jego pierwszej części, którą zajmujemy się dotychczas, autor przemawia w taki sposób, jakby w małżeństwie również mąż był „głową żony”, a żona „ciałem męża”, jakby małżonkowie stanowili jedność również organiczną. Może to mieć swoje oparcie w tekście Księgi Rodzaju, w którym mowa o „jednym ciele” (Rdz 2,24) — w tekście, do którego autor Listu do Efezjan także odwoła się za chwilę w ramach swojej wielkiej analogii. Jednakże w tym samym tekście Księgi Rodzaju w pełni jest uwydatnione, że chodzi o mężczyznę i kobietę jako dwa odrębne osobowe podmioty, świadomie stanowiące o swym zjednoczeniu małżeńskim, które ów prastary tekst określa poprzez wyrażenie „jedno ciało”. Podobnie również i w tekście Listu do Efezjan jest to całkowicie jasne. Autor posługuje się podwójną analogią (głowa – ciało, mąż – żona) w tym celu, ażeby w całej pełni zobrazować naturę więzi zachodzącej pomiędzy Chrystusem a Kościołem. W pewnym sensie racja eklezjologiczna wydaje się w tym pierwszym zwłaszcza fragmencie tekstu Ef 5,21-33 decydująca i przeważająca.
3 „Żony niechaj będą poddane swym mężom jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus — Głową Kościoła: On — Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom — we wszystkim. Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie” (Ef 5,22-25). Owa dodatkowa analogia „głowa – ciało” sprawia, że w obrębie całego tekstu Listu do Efezjan 5,21-33 mamy do czynienia z dwoma różnymi podmiotami, które mocą szczególnego odniesienia wzajemnego stają się poniekąd jednym podmiotem: głowa wraz z ciałem tworzy jeden podmiot (w znaczeniu fizycznym i metafizycznym) — jeden organizm, jednego człowieka, jeden byt. Nie ulega wątpliwości, że Chrystus jest innym podmiotem niż Kościół, a jednak mocą szczególnego odniesienia łączy się z nim jakby w organicznej jedności głowy i ciała: Kościół tak bardzo, tak zasadniczo jest sobą przez Chrystusa, że można go nazwać tak, jak to czyni Apostoł Paweł: Ciałem Chrystusa (mistycznym). Czy można to samo powiedzieć o małżonkach, o mężczyźnie i kobiecie zespolonych więzią małżeństwa? Jeśli autor Listu do Efezjan widzi również analogię jedności głowy i ciała w małżeństwie, to analogia ta zdaje się niejako przechodzić na małżeństwo z obrazu tej jedności, jaką stanowi Chrystus z Kościołem, a Kościół z Chrystusem. Analogia dotyczy więc przede wszystkim samego małżeństwa jako więzi, poprzez którą „będą dwoje jednym ciałem” (Ef 5,31 za Rdz 2,24).
4 Analogia ta nie przesłania natomiast odrębności podmiotów: męża i żony — a więc tej zasadniczej dwupodmiotowości, jaka stoi u podstaw obrazu „jednego ciała”. Co więcej, owa zasadnicza dwupodmiotowość męża i żony w małżeństwie, które czyni ich poniekąd „jednym ciałem”, przechodzi w obrębie całego tekstu, który rozważamy (Ef 5,21-33), na obraz Kościoła – Ciała zjednoczonego z Chrystusem jako Głową. Widać to zwłaszcza w dalszym ciągu tego tekstu, gdzie właśnie na podobieństwo odniesienia małżonka do małżonki autor opisuje odniesienie Chrystusa do Kościoła. W tym opisie Kościół – Ciało Chrystusa ujawnia się wyraźnie jako drugi podmiot małżeńskiej jedności, któremu podmiot pierwszy — Chrystus — okazuje ową miłość, jaką go „umiłował […] wydając za niego samego siebie”. Owa miłość jest podobieństwem, a przede wszystkim wzorcem tej miłości, jaką powinien mąż okazywać żonie w małżeństwie, jeśli oboje są „sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej”.
5 Czytamy więc: „Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany. Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus — Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem” (Ef 5,25-31).
6 Łatwo dostrzec, że w tej części tekstu Listu do Efezjan 5,21-33 wyraźnie „przeważa” dwupodmiotowość: zostaje ona uwydatniona zarówno w odniesieniu Chrystus — Kościół, jak oczywiście także w odniesieniu mąż — żona. Nie znaczy to jednak, że obraz „jednopodmiotowy”, obraz „jednego ciała” zanika. Zostaje on również w tym fragmencie naszego tekstu zachowany, a także poniekąd bliżej wyjaśniony. Ujawni się to lepiej wówczas, kiedy powyższy fragment poddamy bardziej szczegółowej analizie. Tak więc autor Listu do Efezjan mówi o miłości Chrystusa do Kościoła, wyjaśniając, w czym ta miłość się wyraża, a równocześnie stawiając zarówno samą miłość, jak też jej wyrazy jako wzór, który winien naśladować małżonek w stosunku do swej małżonki. Miłość Chrystusa do Kościoła ma zasadniczo na celu jego uświęcenie: „umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić”. Początkiem tego uświęcenia jest chrzest, pierwszy i podstawowy owoc Chrystusowego wydania siebie za Kościół. Chrzest nie jest w niniejszym tekście nazwany imieniem własnym, ale określony jako „obmycie wodą, któremu towarzyszy słowo”. Obmycie to, mocą pochodzącą z odkupieńczego „wydania siebie za Kościół” ze strony Chrystusa, sprawia podstawowe oczyszczenie, poprzez które Jego miłość do Kościoła nabiera w oczach autora Listu charakteru oblubieńczego.
7 Wiadomo, że sakrament chrztu staje się udziałem jednostkowego podmiotu w Kościele. Autor listu jednakże widzi poprzez ten jednostkowy podmiot chrztu cały Kościół. Oblubieńcza miłość Chrystusa odnosi się do niego, do Kościoła, wówczas, gdy ktokolwiek w nim doznaje podstawowego oczyszczenia przez chrzest. Ten, kto chrzest przyjmuje, doznając w tym odkupieńczej miłości Chrystusa, staje się równocześnie uczestnikiem Jego miłości oblubieńczej do Kościoła. „Obmycie wodą, któremu towarzyszy słowo” w naszym tekście jest wyrazem miłości oblubieńczej w tym znaczeniu, że przygotowuje oblubienicę (Kościół) Oblubieńcowi — że czyni Kościół oblubienicą Chrystusa niejako in actu primo. Niektórzy bibliści zwracają w tym miejscu uwagę na to, że owo „obmycie wodą” w naszym tekście kojarzy się z rytualną kąpielą przed zaślubinami, co stanowiło ważny ryt religijny także u Greków.
8 Jako sakrament chrztu „obmycie wodą, któremu towarzyszy słowo” (Ef 5,26), czyni Kościół oblubienicą nie tylko in actu primo, ale także w możliwie najdalszej perspektywie — to znaczy w perspektywie eschatologicznej. Perspektywa ta otwiera się przed nami, gdy czytamy w Liście do Efezjan, iż „obmycie wodą” służy ze strony Oblubieńca do tego, „aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany” (Ef 5,27). Wyrażenie „stawić przed sobą” zdaje się wskazywać na ten moment zaślubin, gdy panna młoda (oblubienica) zostaje przyprowadzona przed oblubieńca, już przyodziana w strój weselny i przyozdobiona do ślubu. Nasz tekst uwydatnia, że to Chrystus – Oblubieniec sam stara się o przyozdobienie Oblubienicy – Kościoła, stara się o to, ażeby była ona piękna pięknością łaski, piękna poprzez cały dar zbawienia, który zostaje udzielony już w sakramencie chrztu. Chrzest jest jednakże tylko początkiem, z którego postać Kościoła „chwalebnego” (jak to czytamy w tekście) ma się okazać jak owoc ostateczny miłości odkupieńczej i oblubieńczej dopiero wraz z ostatecznym przyjściem Chrystusa (paruzja).
Widzimy, jak głęboko sięga autor Listu do Efezjan w rzeczywistość sakramentalną, głosząc swą wielką analogię: zarówno więź Chrystusa z Kościołem, jak też oblubieńcza więź mężczyzny i kobiety w małżeństwie zostaje przez to rozświetlona szczególnym nadprzyrodzonym światłem.
(25.8.1982)
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.