Abp Crepaldi: Unia bez europejskiego ducha
Krzysztof Bronk - Watykan
Abp Crepaldi zauważa na przykład, że Unia kompletnie nie radzi sobie z pojęciem dobra wspólnego, nie potrafi go określić i postrzega go wyłącznie w kategoriach utylitarnych, redukując go wręcz do dobra państwa czy aparatu politycznego. W konsekwencji jej działania mogą niekiedy służyć nie dobru, ale „wspólnemu złu”. Jest tak na przykład, kiedy instytucje europejskie, w imię źle pojętego dobra wspólnego, wywierają presję na poszczególne kraje, aby wprowadziły do swego ustawodawstwa tak zwane nowe prawa człowieka.
Coraz więcej problemów ma również Unia Europejska z zasadą subsydiarności. Od czasów Traktatu z Maastricht rozwija się bowiem w kierunku wielkiego superpaństwa. Poważne zastrzeżenia budzi też kwestia świeckości. Unia deklaruje swą neutralność względem religii, jednak w istocie promuje nową religię obojętności oraz europeizm jako ideologię absolutną, narzucaną przez ponadnarodowy aparat urzędniczy. Unia chce usunąć z przestrzeni publicznej wszelkie odniesienie do Absolutu, a nie zauważa, że w ten sposób sama nadaje swej polityce wartość absolutną – zauważa ordynariusz Triestu. Podkreśla on, że kluczową sprawą jest tu oczywiście uznanie centralnego miejsca Boga w świecie. Jest to element konstytutywny naszej cywilizacji, o czym wielokrotnie przypominali Europie Jan Paweł II oraz Benedykt XVI.
Abp Crepaldi mówił o tym w ubiegłą sobotę w Mediolanie na Dniach Katolickiej Nauki Społecznej, zorganizowanych wspólnie przez Obserwatorium kard. Van Thuâna i portal Nuova Bussola Quotidiana.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.