Kard. Konrad Krajewski w Centrum Nazaret Kard. Konrad Krajewski w Centrum Nazaret 

Kard. Krajewski spotkał się z uchodźcami i chorymi w drohobyczańskim „Nazarecie”

Wczoraj kard. Konrad Krajewski odwiedził Centrum Nazaret prowadzone pod Drohobyczem przez greckokatolicką Caritas. Przywitali go chorzy, uchodźcy oraz dzieci, którzy znaleźli tam drugi dom. To ważne dla nas, że Ojciec Święty o nas pamięta – mówi papieskiej rozgłośni ks. Igor Kozankewycz, dyrektor lokalnej Caritas.

Krzysztof Dudek SJ - Watykan

Duchowny podkreśla, że ma to kapitalne znaczenie dla strony duchowej i psychicznej, czego nie należy bagatelizować. Jak wskazuje, gdy człowiek jest w dobrym stanie psychicznym i duchowym, to łatwiej postępuje leczenie, łatwiej też przychodzi radzić sobie z wyzwaniami, jak np. brakami leków czy żywności.

Bardzo cieszymy się z tej wizyty, jest to wielkie wsparcie

„Ksiądz kardynał najpierw poprowadził krótką modlitwę w Kościele. Potem odwiedził szpital, potem zaś centrum dla uzależnionych, a na koniec jeszcze centrum dla dzieci, bo teraz w trakcie wakacji zebraliśmy u siebie dzieci uchodźców. Ksiądz kardynał przekazał pozdrowienia, modlitwy, wsparcie. Towarzyszył mu bp Jan Sobiło z Zaporoża. Była więc okazja, żeby poznać się wzajemni i usłyszeć, jak jest tam bliżej linii frontu – mówi szef Caritas w Drohobyczu. - Ważne jest dla nas, że Ojciec Święty o nas pamięta, że ksiądz kardynał zechciał tutaj przyjechać, bo to nie było po drodze - trzeba było zboczyć 100 kilometrów z trasy. Dziękujemy bardzo, cieszymy się i odczuwamy, że naprawdę jesteśmy razem i że w tej tragedii wojny nie jesteśmy porzuceni, zostawieni na uboczu na zasadzie «radźcie sobie sami». To dla nas przede wszystkim duchowe i psychiczne wsparcie. Choć oczywiście ksiądz kardynał zostawił też ofiarę od Ojca Świętego. Ta wizyta jest ogromnym wsparciem dla nas.“

Centrum przed wojną służyło osobom bezdomnym i uzależnionym od alkoholu. Do dzisiaj kontynuuje tę służbę, zwłaszcza że ciężar wojny pogrąża kolejne osoby w nałogu. Jednak wraz z rozpoczęciem rosyjskiej inwazji, otworzyło się ono nade wszystko na uchodźców. Wkrótce rozpoczęto też budowę szpitala, poświęcając nową placówkę opiece św. Jana Pawła II.

Jest wielu ubogich, nie mających nic i bez pomocy nie dadzą rady

„Zobaczyliśmy po kilku miesiącach, że zostają u nas te osoby, które nie mogą wyjechać, czyli osoby chore, ranne, niepełnosprawne, starsze, przewlekle chore kobiety z chorymi dziećmi. I niestety zaczęli nam umierać. Bo oni przez miesiące nie mieli dostępu do lekarstw, lekarzy. I wtedy szybko zaczęliśmy myśleć o stworzeniu szpitala - mówi ks. Igor Kozankewycz Radiu Watykańskiemu. - Placówka ruszyła od listopada. Na ten moment to jest bardziej polowy szpital, bo nie wszystko jest tak, jak w zwyczajnym szpitalu, ale krok po kroku pracujemy, żeby stał się profesjonalną placówką. Posługują w nim pracownicy, wolontariusze, lekarze, pielęgniarki, wśród chorych najczęściej mamy osoby bez kończyn, z gangreną albo też przewlekle chore. Kontynuujemy więc budowę i jak tylko możemy przyjmujemy kolejnych ludzi. W tej chwili jest około trzydziestu pacjentów i jesteśmy na etapie wykończenia pierwszego piętra. Pozostaje jeszcze wykończenie drugiego piętra. Korzystając z okazji, dziękuję bardzo wszystkim Polakom i wszystkim, którzy nam pomagają. Trwa to już ponad rok i rozumiem, że przychodzi zmęczenie i macie też swoje wyzwania, ale proszę was nie ustawajcie w pomocy, nie ustawiacie przede wszystkim w modlitwie, bo ona czyni cuda. W obecnym czasie proszę, żebyście nie zostawili nas w kwestii pomocy materialnej. Rozumiem, że są różni Ukraińcy i niektórzy bogaci przyjechali do Polski czy na Zachód i gorszą swoją postawą. Jednak z drugiej strony są ludzie biedni, którzy nic nie mają i bez pomocy oni po prostu nie dadzą rady. Dziękuję bardzo, Bóg zapłać za każde wsparcie i modlitwę.“

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.

27 czerwca 2023, 15:32