Ks. Mitrzak: misjonarz to ktoś, kto wychodzi do człowieka
Vatican News
„Być misjonarzem, to jest rozumieć Chrystusa i chcieć tego samego. Co miał na myśli, kiedy mówił o tym, że pasterz idzie w poszukiwaniu jednej owcy, żeby ją znaleźć, cieszyć się, przynosić na ramionach. To jest takie poszukiwanie drugiego człowieka i radość z tego, że jeden, drugi, potem rodzina się przyłączy i można ich przyprowadzić do Chrystusa” – mówi ks. Mitrzak.
Dodaje, że czasem trzeba pokonać setki kilometrów, aby dotrzeć do jednej osoby lub rodziny. Jeździłem 700 czy 800 km w najodleglejsze miejsca, gdzie było kilka osób, potem kilkanaście, potem kilkadziesiąt” – wyznaje.
Dzieląc się swoim doświadczeniem mówi, że często misjonarz na Syberii bierze ze sobą do bagażnika siekierę jako swoisty niezbędnik. Chodzi o to, że gdy samochód zepsuje się w tajdze to trzeba ściąć drzewo, aby mieć źródło ciepła, bo jak zgaśnie silnik, to człowiek z zimna nie będzie mógł do naprawić.
Ks. Jarosław Mitrzak jest kapłanem diecezji siedleckiej. Po trzech latach pracy w Polsce wyjechał do pracy na Syberii. Pracował w Jekaterynburgu i Niżnym Tagile na Uralu, w Tobolsku i Surgucie, gdzie zainicjował parafię. Stamtąd kontynuował prace misyjną pokonując setki kilometrów przez tajgę i tundrę, aby dotrzeć do miejscowych katolików. Był Wikariuszem Generalnym diecezji w Saratowie, a od 2016 r. jest proboszczem w Stawropolu na Kaukazie.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.