70 lat temu Jezus spojrzał na Franciszka z miłością i zmienił losy jego życia
Krzysztof Dudek SJ – Watykan
Franciszek sam opisał to wydarzenie w 2013 r., podczas wigilii Zesłania Ducha Świętego na Placu św. Piotra:
Tamto spotkanie było tak ważne dla Franciszka, że jako Następca św. Piotra obrał dewizę: Miserando atque eligendo (z łac. Spojrzał z miłosierdziem i wybrał). Pochodzi ona z kazania św. Bedy, komentującego scenę powołania Mateusza.
Papież często też kontemplował obraz Caravaggia Powołanie św. Mateusza, wiszący w rzymskim kościele św. Ludwika, króla Francji. Jak sam podkreślił przed sześcioma laty na Mszy w Domu św. Marty, to wydarzenie ewangeliczne zaskakuje - co się stało, że celnik, „zdrajca swojego kraju” nagle porzuca wszystko, by iść za Jezusem? Franciszek odpowiadał: „To jest moc spojrzenia Jezusa”. Wskazywał, że Mateusz na obrazie Caravaggia patrzy jeszcze jednym okiem na pieniądze, drugim na Boga, „wciąż kurczowo trzyma się pieniędzy”. Jednak jego przywiązanie do majątku upada pod spojrzeniem Jezusa. „To walka między miłosierdziem i grzechem” - podkreślał Papież. Przypomniał wówczas jedną bardzo ważną prawdę: miłość Jezusa mogła wejść, bo Mateusz zostawił dla niej drzwi, tj. świadomość tego, że jest grzesznikiem. To pierwszy warunek, by doświadczyć tego miłosiernego spojrzenia, które przemienia. I to jest właśnie doświadczenie Franciszka, bo jak mówi, jest jak Mateusz, jest grzesznikiem, na którego Pan spojrzał (por. wywiad z o. Spadaro, 19 sierpnia 2013).
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.