Papież spotkał uchodźcę z Kamerunu, który stracił żonę i córkę na pustyni
Vatican News
Papież Franciszek ze wzruszeniem wysłuchał historii Pato, który dziękował za możliwość spotkania. Była to także okazja do opowiedzenia o bolesnych doświadczeniach tysięcy cierpiących ludzi próbujących dostać się do Europy.
Zajmujący się więźniami w obozach dla uchodźców w Północnej Afryce Dawid, pochodzący z Sudanu Południowego, podziękował Papieżowi za jego zachęty i działania na rzecz migrantów. „Dajesz nam nie tylko marzenie – mówił Dawid – ale nas przyjmujesz”.
Papież pozdrowił uczestników spotkania i po wysłuchaniu ich zwrócił się do Pato, nawiązując do jego żony i córki - „Modliłem się dużo za nich”. Franciszek wyraził wdzięczność za zaangażowanie na rzecz migrantów i przypomniał o przywileju bycia urodzonym w miejscach, gdzie w wolności można studiować i pracować. „Przywilej to nie należność” – powiedział Papież dodając – „to co robicie to nie dodatek, ale obowiązek”.
Na zakończenie spotkania Papież pomodlił się za obecnych, prosząc Pana, aby czuwał nad tymi, którzy „pracują na rzecz innych”, a także nad tymi, którzy nie mogli przybyć, którzy są zatrzymani w obozach i „za wszystkich, wszystkich cierpiących”.
Mbengue Nyimbilo, znany jako Pato, urodził się w Kamerunie w 1993 r. Opuścił swoją ojczyznę pod wpływem konfliktu zbrojnego między wojskiem a separatystami z części anglojęzycznej, w którym zamordowano jego starszą siostrę.
W 2016 roku trafił do Libii do obozu w Qarabulli, gdzie poznał przyszłą żonę Matylę Dosso, chrześcijankę, urodzoną w 1993 pochodzącą z Costy d’Avorio. Była ona sierotą, wychowała się bez ojca i matki. W 2017 roku urodziła im się córka Marie.
Cztery razy próbowali dotrzeć do Europy, ale bezskutecznie. Trafiali do obozów dla uchodźców, które były jak do więzienia. Zamierzali dotrzeć do Tunezji, aby zapewnić edukację Marie. Tunezyjska policja wywiozła ich na pustynię w grupie innych 30 osób i pozostawiła bez wody na słońcu w temperaturze bliskiej 50 %.
Grupa tych osób wracała z pustyni, ale Pato był tak wycieńczony, że nie mógł dalej iść. Prosił żonę, by poszła z grupą, aby ocalić córkę, a on zostanie na pustyni. Był gotowy na śmierć. W nocy spotkał trzech Sudańczyków, którzy dali mu pić. Wrócił do Libii i szukał żony i córki. Niestety nie znalazł ich. Pokazano mu zdjęcia z mediów społecznościowych, na których rozpoznał ich ciała i ubrania. Zmarli z wycieńczenia. Nie wie, gdzie są ich ciała.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.