Powolna agonia Wenezueli
Beata Zajączkowska – Wenezuela
Awaria systemu energetycznego w Wenezueli, która poskutkowała kilkudniowymi przerwami w dostawach prądu, uniemożliwiając m.in. pracę szpitali, stała się symboliczną kroplą, która przelała czarę goryczy wenezuelskiego społeczeństwa. „Brak prądu pogorszył i tak już dramatyczną sytuację żywnościową w kraju. Nie działały lodówki, ani maszyny do oczyszczania wody” – mówi sekretarz wenezuelskiego episkopatu. Bp José Trinidad Fernández wskazuje, że wobec wzrostu zagrożenia epidemiami Caritas w trybie pilnym rozprowadza tabletki do odkażania wody. Nic innego nie można zrobić, bo w kraju brakuje odpowiednich szczepionek, a czekające na granicy konwoje z pomocy humanitarną, w tym z lekami, wciąż nie mogą wjechać do Wenezueli.
„Trzeba zjednoczyć wysiłki, by uratować nasz kraj. Kryzys jest tak ogromny, że żadna grupa polityczna czy społeczna w pojedynkę nie jest mu wstanie sprostać” – podkreślają wenezuelscy biskupi. „Powolna agonia Wenezueli każdego dnia naznaczona jest kolejnymi ofiarami śmiertelnymi” – wskazuje ordynariusz San Carlos. Z kolei biskup Trujillo, gdzie prądu brakowało non stop przez 110 godzin zauważa, że ludzie oczekują konkretnych zmian. „Rząd nie może nadal podsycać kultury śmierci. Trzeba położyć kres absurdalnym i haniebnym represjom” – apelują wenezuelscy biskupi wzywając prezydenta Maduro do natychmiastowego otwarcia granic i dostarczenia potrzebującym koniecznej pomoc humanitarnej.
W tym kontekście ordynariusz przygranicznej diecezji San Cristóbal wskazuje na niegodziwość dyktatora. Prezydent zgodził się wprawdzie na otwarcie granicy z Kolumbią, tak by młodzież ucząca się w tym kraju mogła wrócić do szkół. Jednak po lekcjach uczniowie są dokładnie kontrolowani na granicy, tak by nie mogli przemycić dla swych bliskich pożywienia i potrzebnych leków.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.