Ataki w Nigerii: nie można chronić terrorystów
Marek Krzysztofiak SJ – Watykan
Masakra trwała dwie godziny. Pasterze Fulani przybyli w dużej liczbie i otworzyli ogień do każdego, kto znajdował się w zasięgu strzału. „Po wszystkim naliczyliśmy 30 martwych ciał, głównie kobiet i dzieci. Pięciu rannych, którzy przeżyli, nadal przebywa w szpitalu” – czytamy w wywiadzie. Podczas ataku bandyci spalili co najmniej 20 domów. Porwali też kolejne 27 osób.
Ataku dokonano na wioski Madamai i Abun w północnonigeryjskim stanie Kaduna. „Po raz kolejny nasze serca pękają z powodu cierpienia ludności, która niemal codziennie spotyka się z nieustającą przemocą. Składamy nasze najgłębsze kondolencje wszystkim tym, którzy stracili bliskich w tych atakach i modlimy się o szybki powrót wszystkich uprowadzonych” – powiedział Mervyn Thomas, prezes Christian Solidarity Worldwide.
Negatywne komentarze wywołują wciąż reakcje władz na tragiczną sytuację w Nigerii. Choć biuro gubernatora stanu opisało atak „jako zły czyn wymierzony w niewinnych obywateli”, to Luka Binniyat, rzecznik Związku Ludowego Południowej Kaduny, stwierdził, że brak reakcji lokalnych przywódców wojskowych, czyli grupy powołanej w celu zapewnienia pokoju w regionie, jest godny potępienia. „Wygląda to tak, jakby celowo nie podejmowali działań. Póki co, najbardziej chronieni w naszej społeczności są terroryści” – powiedział.
Wezwał przedstawicieli armii do podjęcia koniecznych działań, a obywateli poprosił o współpracę z agencjami bezpieczeństwa i nie podejmowania działań na własną rękę. Christian Solidarity Worldwide twierdzi, że stan Kaduna jest obecnie epicentrum działalności bandytów. To tutaj, od 2011 roku, głównie chrześcijańskie plemiona mniejszości etnicznych, zamieszkujące południową część stanu, doświadczają nieustannych ataków.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.