Włoski misjonarz na Tajwanie: „nie czujemy się Ukrainą Azji”
Krzysztof Ołdakowski SJ - Watykan
Misjonarz uważa, że jest to rodzaj "wielkiego ujadania" i dodaje, że prezydent Chin nie ma interesu w potęgowaniu konfliktu, ponieważ w listopadzie chce zostać wybrany na trzecią kadencję. Duchowny, który pragnął zachować anonimowość stwierdza, że gospodarka Tajwanu opiera się na produkcji chipów. Inwestuje się miliony pieniędzy, aby przyspieszyć badania nad nanotechnologią. Są badania, które wymagają czasu, a czas nie zakłada wojny. Oczywiście jest wiele obaw i oczekiwań, aby ćwiczenia wojskowe zakończyły się jak najszybciej.
Chińskie samoloty i okręty wojenne wielokrotnie przekraczały linię graniczną cieśniny w kolejnym dniu zakrojonych na szeroką skalę manewrów wojskowych. Zostały one rozpętane w odpowiedzi na wizytę w Tajpej spikera Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych Nancy Pelosi. Według źródeł wojskowych 22 chińskie odrzutowce wojskowe przekroczyły graniczną linię Cieśniny Tajwańsko-Chińskiej i weszły w obronną przestrzeń powietrzną Tajpej. W odpowiedzi na to Tajwan wysłał kilka samolotów przechwytujących i uruchomił systemy obrony przeciwrakietowej. Misjonarz zauważa, że ludzie w Tajpej i na całej wyspie nadal pracują i żyją normalnie.
Tajwan zawsze stanowił dla Chin „test” bezpieczeństwa i siły. Zjednoczenie jest jednym z długoterminowych celów „Państwa Środka”. Byłaby to rodzaj spełnionego marzenia zarówno dla prezydenta Xi Jinpinga, jak i Komunistycznej Partii Chin, ale próba osiągnięcia tego siłą byłaby kosztowna i mogłaby zagrozić przetrwaniu samego reżimu w przypadku niepowodzenia operacji wojskowej.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.