Kongijczycy cierpią z winy okupującego ich sąsiada
Beata Zajączkowska – Watykan
Doktor Mukwenge ujawnia dokonywane w Kongu zbrodnie od prawie ćwierć wieku, czyli praktycznie od momentu, gdy sąsiednia Rwanda zaczęła wspierać lokalną rebelię, by grabić zasoby naturalne. Wspólnota międzynarodowa przymyka oczy na te zbrodnie, ponieważ czuje się winna zaniedbań popełnionych w czasie ludobójstwa Tutsich.
„Społeczność międzynarodowa popełnia dziś ten sam błąd, który popełniła w Rwandzie. Wierzę, że wizyta Papieża Franciszka posłuży do tego, aby pokazać, że źródeł cierpień Kongijczyków nie należy szukać w ich ojczyźnie i że dramat mojego narodu trafi wreszcie na czołówki zachodnich mediów” – mówi Mukwenge. Laureat pokojowego Nobla podkreśla, że w Kongu nie toczy się wojna etniczna ani religijna, jak próbuje się to nieraz przedstawiać; walka idzie o wpływy w regionie i dostęp do bogactw mineralnych, które kryje kongijska ziemia.
Jako dowód tych słów Denis Mukwege przywołuje kolejną eskalację przemocy do jakiej od kilku miesięcy dochodzi w regionie Północnego Kiwu, który miał odwiedzić Franciszek, ale z powodu braku bezpieczeństwa tam nie pojedzie. „Dostałem ostatnio od przyjaciół zdjęcia dokumentujące kolejną masakrę, której dopuścili się wspierani przez Rwandę rebelianci. Serce mi pękało, jak widziałem zakrwawione ciała kobiet i dzieci” – mówi Kongijczyk. Wyraża nadzieję, że papieska wizyta przyczyni się do tego, że świat zobaczy, iż Kongo jest atakowane i okupowane przez siły rwandyjskie. Laureat pokojowego Nobla ujawnia jeszcze jeden wymiar tej zapomnianej tragedii. „Nie byłoby tego cierpienia, gdyby nie Zachód, który zbroi rebeliantów” – mówi Mukwege.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.