Nikaragua skazała 222 osoby na wygnanie, w tym księży i seminarzystów; USA udzieliły azylu
Krzysztof Dudek SJ – Watykan
Samolot z deportowanymi wylądował w Waszyngtonie 9 lutego. Rzecznik amerykańskiego departamentu stanu poinformował, że Stany Zjednoczone postanowiły przyjąć wygnańców z powodów humanitarnych. „Każdy, kto opuścił kraj, dobrowolnie wyraził zgodę na wyjazd” – podkreślił urzędnik. Dodał także, że deportowane osoby mają dostęp do pomocy medycznej i prawnej. Zaznaczył, że „uwolnienie tych osób przez rząd Nikaragui stanowi konstruktywny krok w kierunku rozwiązania problemu łamania praw człowieka w tym kraju”.
Jak czytamy w oświadczeniu nikaraguańskiego sądu, grupa 222 więźniów politycznych została skazana na wygnanie „za popełnienie czynów podważających niepodległość, suwerenność i samostanowienie narodu, za podżeganie do przemocy, terroryzmu i destabilizacji gospodarczej”. Deportowanych uznano za „zdrajców ojczyzny” i „dożywotnio zawieszono ich prawa obywatelskie”, tym samym czyniąc ich de facto bezpaństwowcami.
Wśród deportowanych jest pięciu księży: Ramiro Tijerino, Sadiel Eugarrios, José Díaz, Benito Martínez, a także Óscar Benavidez Dávila, o którego dziesięcioletnim wyroku informowaliśmy przed kilkoma dniami. Wygnano ponadto diakona Raúla Vegę oraz dwóch seminarzystów Melkina Centeno i Darvina Leyva, a także dwóch pracowników mediów z diecezji Matagalpa: Manuela Obando i Wilberta Astola.
Władze Nikaragui potwierdziły, że bp Rolando Álvarez odmówił wyjazdu z kraju. W konsekwencji został umieszczony w więzieniu La Modelo w Tipitapa. Wciąż w areszcie przebywają także dwaj księża, Manuel García i José Urbina.
W Nikaragui dyktatorskie rządy sprawuje prezydent Daniel Ortega. Wszelka opozycja została stłamszona: przeciwników bądź wydalono, bądź umieszczono w więzieniach i aresztach. Kościół stał się celem ataków po protestach z 2018 r., gdy poparł prawo ludzi do demonstracji.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.