Dramat ludzi pogranicza na Ukrainie
Mariusz Krawiec SSP - Zaporoże
Natalia Kowalowa mieszka w Zaporożu. W grudniu straciła syna Dmytra, ukraińskiego lekarza wojskowego. Tę stratę potęguje dodatkowo ból, że wojnę tę wywołała Rosja. Mówi pani Natalia:
„Jestem w połowie Rosjanką. Moja mama była Rosjanką z Wołgogradu. Na początku wojny dużo płakałam. Wszystko to przepuszczałam przez siebie. Jest mi tak bardzo wstyd za Rosjan. Jak tak można? 63 proc. Rosjan przegłosowało. Jak tak można? To tacy sami ludzie jak ja. Ludzie mojego pokolenia. Co to za matka, która swojemu synowi piszącemu do niej, że na Ukrainie zabijają cywilnych ludzi, odpowiada: «jakich cywilnych? Wy zabijacie faszystów!» To nie mieści się w głowie. Oni nie boją się kary. Bóg daje wybór. Ja to zrozumiałam. Ale oni tego nie rozumieją. Oni tego nie znają. Oni są dalecy od Boga”.
Takich osób jak pani Natalia jest na Donbasie i terenach do niedawna przygranicznych bardzo wiele. Co przyniesie wojna i jak długo będzie ona trwała, nikt nie jest w stanie na to pytanie odpowiedzieć. Rosyjskie rakiety prawie każdego dnia spadają na miasto Zaporoże i jego okolice, niszcząc cywilne struktury i zabijając ludzi.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.