Teologia ciała: 17. Wymiana daru ciała tworzy autentyczną wspólnotę

Najważniejszy cykl katechez Jana Pawła II po raz pierwszy od 40 lat w oryginalnej wersji dźwiękowej. Najpierw streszczenie Jana Pawła II w języku polskim, a natępnie cała katecheza z tłumaczeniem na język polski.
17. Wymiana daru ciała tworzy autentyczną wspólnotę

1 Staramy się zrozumieć ów „początek”, do którego Pan Jezus odwołał się w rozmowie z faryzeuszami o małżeństwie. Rozumienie to domaga się od nas jak gdyby przekroczenia progu dziejów człowieka w stronę pierwotnej niewinności. Aby zrozumieć tę pierwotną niewinność, opieramy się do pewnego stopnia na doświadczeniu człowieka „historycznego”, na świadectwie jego serca, jego sumienia.

2 Idąc w kierunku naszego „historycznego a posteriori”, spróbujemy w dalszym ciągu rekonstruować rys pierwotnej niewinności związanej z doświadczeniem oblubieńczego sensu ciała, mając przed oczyma całokształt sytuacji zarysowanej przez Księgę Rodzaju 2,23-25. Sytuacja ta ujawnia uszczęśliwiające poczucie sensu ciała, jakie człowiek w obrębie tajemnicy stworzenia czerpie jak gdyby z komplementarności tego, co w nim męskie i kobiece; jednakże u korzenia takiego poczucia musi tkwić wewnętrzna wolność daru. Ta wolność związana jest przede wszystkim z niewinnością — wola ludzka jest pierwotnie niewinna i w ten sposób umożliwia wzajemność i niejako wymianę daru ciała — męskości i kobiecości — jako daru osoby. W konsekwencji można tę niewinność, jakiej świadectwo daje Księga Rodzaju 2,25, określić niewinnością przeżycia ciała — przeżycia wzajemnego. Zdanie: „mężczyzna i jego żona byli nadzy, [lecz] nie odczuwali wobec siebie wstydu”, mówi o takiej właśnie niewinności wzajemnego „przeżycia ciała”, jakie płynie z wewnętrznej wymiany daru osoby, urzeczywistniając konkretnie w tej wzajemnej relacji oblubieńczy sens męskości i kobiecości. Tak więc, aby wyjaśnić ową niewinność wzajemnego przeżycia ciała, musimy niejako odsłonić, na czym polega sama wewnętrzna niewinność wymiany daru osoby. Ta wymiana bowiem stanowi właśnie źródło przeżycia niewinności.

3 Rzec można, iż owa wewnętrzna niewinność (czyli prawość intencji) wymiany daru polega na takim wzajemnym „odebraniu” drugiego człowieka, które wzajemnie odpowiada istocie daru, wyraża przeto sens wzajemnego obdarowania, w którym konstytuuje się komunia osób. Chodzi w tym wypadku o „odebranie” drugiego człowieka, o jego „przyjęcie” właśnie dlatego, że w tej wzajemnej relacji, o jakiej mowa w Księdze Rodzaju 2,23-25, mężczyzna i kobieta wzajemnie są dla siebie darem poprzez całą prawdę i naoczność swego ciała w jego męskości i kobiecości. Chodzi więc o takie „odebranie” czy też „przyjęcie”, które wyraża i podtrzymuje w ich wzajemnej nagości znaczenie daru, a przez to samo ugruntowuje wzajemną godność tego daru. Taka godność daru odpowiada najgłębiej temu, że Stwórca chciał (i stale chce) człowieka — mężczyznę i kobietę — „dla niego samego”. Niewinność „serca”, a w konsekwencji niewinność przeżycia, oznacza moralne uczestnictwo w tym odwiecznym i stale trwającym akcie woli Boga.

Przeciwieństwem takiego „odebrania” czy też „przyjęcia” drugiego człowieka jako daru byłoby odebranie mu jego daru — a tym samym jakieś przesunięcie czy wręcz zepchnięcie go na pozycję „przedmiotu dla mnie” (przedmiotu pożądania, niesłusznego „przywłaszczenia”, itp.). Tą wieloraką możliwą antynomią daru tutaj szczegółowo się nie zajmujemy. Należy jednakże już tutaj, w kontekście Księgi Rodzaju 2,23-25, stwierdzić, że takie odebranie drugiemu człowiekowi — kobiecie przez mężczyznę czy vice versa — jego daru i wewnętrzne zepchnięcie go na pozycję „przedmiotu dla mnie”, musiałoby właśnie oznaczać początek wstydu. Ów wstyd odpowiadałby zagrożeniu daru w jego osobowej intymności, świadczyłby o wewnętrznym załamaniu się niewinności wzajemnego przeżycia.

4 Wedle Księgi Rodzaju 2,25 mężczyzna i kobieta „nie odczuwają wobec siebie wstydu”, co pozwala nam wnioskować, że owa wymiana daru, w której uczestniczy całe ich człowieczeństwo, dusza i ciało, kobiecość i męskość, urzeczywistnia się z zachowaniem wewnętrznej prawidłowości (czyli właśnie niewinności) dawania siebie i odbierania drugiego jako daru. Obie te funkcje wzajemnej wymiany są głęboko spójne i w całym procesie wymiany „daru z siebie” — dawanie i odbieranie daru — niejako przechodzą w siebie tak, że samo dawanie staje się zarazem przyjmowaniem daru, a przyjmowanie znów obdarowywaniem.

5 Księga Rodzaju 2,23-25 pozwala nam wnosić, że kobieta, która w samej tajemnicy stworzenia „jest dana” mężczyźnie przez Stwórcę, zostaje — dzięki pierwotnej niewinności — „odebrana”, czyli przyjęta przez niego jako dar. Tekst biblijny jest w tym miejscu całkowicie jasny i przejrzysty. Równocześnie zaś owo przyjęcie kobiety przez mężczyznę, sam sposób jej odebrania, staje się jakby pierwszym obdarowaniem tak, że dając siebie (od tego pierwszego momentu, kiedy w tajemnicy stworzenia została „dana” mężczyźnie przez Stwórcę), kobieta zarazem „odnajduje siebie” dzięki temu, że zostaje przyjęta, odebrana, i dzięki temu, jak zostaje odebrana przez mężczyznę. Odnajduje więc siebie w swoim własnym darze („poprzez bezinteresowny dar z siebie”) wówczas, gdy zostaje przyjęta tak, jak Stwórca chciał, czyli „dla niej samej” przez jej człowieczeństwo i przez jej kobiecość, gdy w tym przyjęciu zostaje zabezpieczona cała godność daru, sięgająca — przez zawierzenie tego, kim ona jest w całej prawdzie swego człowieczeństwa, w całej oczywistości swego ciała i płci, swej kobiecości — do osobowej głębi i do pełni posiadania siebie samej. Dodajmy, że takie odnajdowanie siebie w swym własnym darze staje się źródłem nowego dawania siebie, które narasta jakby samą wewnętrzną prawidłowością wymiany daru, w miarę, jak napotyka takie samo i, owszem, coraz głębsze przyjmowanie i odbieranie jako owoc coraz żywszej świadomości tegoż daru.

6 Zdaje się, iż drugi opis stworzenia wyznaczył „od początku” mężczyźnie funkcję tego, który przede wszystkim odbiera dar (por. zwł. Rdz 2,23). Kobieta zostaje „od początku” powierzona jego oczom, jego świadomości, jego wrażliwości, jego „sercu”, on zaś ma niejako zabezpieczyć sam proces wymiany daru, owo wzajemne przechodzenie w siebie dawania i odbierania, które właśnie przez tę wzajemność konstytuuje autentyczną komunię osób.

Jeśli kobieta w tajemnicy stworzenia jest tą, która zostaje „dana” mężczyźnie, on zaś odbierając ją jako dar w całej prawdzie jej osoby i kobiecości, przez to samo ją obdarowuje — to równocześnie sam też w tej relacji wzajemnej zostaje obdarowany. Zostaje zaś obdarowany nie tylko przez nią — darem jej osoby i kobiecości, ale także swoim własnym obdarowaniem. To męskie obdarowanie — odpowiedź na dar kobiety — jest dla samego mężczyzny obdarowujące, w nim bowiem ujawnia się jakby wyróżniająca istota jego męskości, sięgająca poprzez całą oczywistość ciała i płci do tej samej głębi „posiadania siebie samego”, przez którą człowiek jest zdolny zarówno dawać siebie, jak też przyjmować dar drugiego. Mężczyzna więc nie tylko przyjmuje dar, ale zarazem zostaje przyjęty jako dar przez kobietę w tym ujawnieniu się wraz z całą prawdą jego ciała i płci samej wewnętrznej, duchowej istoty męskości. Przyjęty zaś w taki sposób zostaje samym tym przyjęciem i tym odebraniem daru jego męskości wzajemnie obdarowany. Z kolei takie przyjęcie, w którym mężczyzna odnajduje siebie przez „bezinteresowny dar z siebie”, staje się w nim samym źródłem nowego, pogłębiającego się obdarowywania sobą kobiety. Wymiana jest wzajemna, wzajemnie też ujawniają się w niej i rosną skutki „bezinteresownego daru” i „odnajdywania siebie”.

W taki sposób idąc po śladach historycznego a posteriori — nade wszystko jednak po śladach serca ludzkiego — możemy odtworzyć i niejako zrekonstruować tę wzajemną wymianę daru osoby, która została wpisana w pierwotny — a jakżeż bogaty i głęboki — tekst Księgi Rodzaju.

(6.2.1980)

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.

26 grudnia 2023, 12:35