Teologia ciała: 50. Sens pojęć „czystość” i „nieczystość”
1 Nieodzownym dopełnieniem słów Chrystusa z Kazania na Górze, które stanowiły podstawę dotychczasowych naszych rozważań, będzie analiza czystości. Kiedy Chrystus, wyjaśniając właściwe znaczenie przykazania: „Nie cudzołóż”, odwołał się do człowieka wewnętrznego, wskazał tym samym na podstawowy wymiar czystości, jaka winna cechować odniesienie mężczyzny do kobiety w małżeństwie i poza małżeństwem — wzajemne ich odniesienie się do siebie. Słowa: „A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5,27-28) — mówią o tym, co się sprzeciwia czystości. Równocześnie słowa te postulują czystość, jaka w obrębie Kazania na Górze weszła w treść błogosławieństw: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8). W ten sposób serce ludzkie zostaje przez Chrystusa nade wszystko wezwane, a nie oskarżone, jak powiedzieliśmy poprzednio.
2 Źródło czystości — ale także i nieczystości moralnej — w najpierwszym i najogólniejszym tego słowa znaczeniu widzi Chrystus w sercu, wewnątrz człowieka — czego wyraz znajdujemy również w odpowiedzi, jakiej udzielił na przykład w związku z pytaniem faryzeuszów, zgorszonych tym, że uczniowie Jezusa „postępują wbrew tradycji starszych, […] bo nie myją sobie rąk przed jedzeniem” (Mt 15,2). Powiedział wówczas do zgromadzonych: „Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi, to go czyni nieczystym” (Mt 15,11). Uczniom zaś swoim dał na pytanie Piotra następujące wyjaśnienie tych słów: „to, co z ust wychodzi, pochodzi z serca, i to czyni człowieka nieczystym. Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa. To właśnie czyni człowieka nieczystym. To zaś, że się je nieczystymi rękami, nie czyni człowieka nieczystym” (por. Mt 15,18-20, również Mk 7,20-23).
Kiedy mówimy „czystość”, „czysty”, pierwszym znaczeniem tego wyrazu wskazujemy na to, co jest przeciwieństwem brudu. „Brudzić” to znaczy tyle, co „zanieczyszczać”. Dotyczy to różnych dziedzin świata fizycznego. Mówimy więc na przykład o „brudnej ulicy” i o „brudnym mieszkaniu”. W podobny sposób również człowiek może być „nieczysty”, wówczas gdy jego ciało jest brudne, pobrudzone. Środkiem na usunięcie brudu ciała jest jego obmycie. W tradycji Starego Testamentu wielką wagę przywiązywano do obmyć rytualnych, jak choćby to umycie rąk przed jedzeniem, o jakim mowa w naszym tekście. Wiele szczegółowych przepisów dotyczyło obmyć ciała w związku z czysto fizjologicznie pojmowaną nieczystością płciową, o czym już dawniej była mowa (por. Kpł 15,1-33). Te różne obmycia mogły mieć znaczenie zaleceń higienicznych wedle stanu ówczesnej wiedzy medycznej. Ponieważ były nakazane w imię Boga – Jahwe i zapisane w świętych księgach starotestamentalnego prawodawstwa, przestrzeganie ich nabierało pośrednio religijnego znaczenia. Były to obmycia rytualne i służyły rytualnej „czystości” w życiu człowieka Starego Przymierza.
3 W związku z tą prawno-religijną tradycją Starego Przymierza ukształtował się błędny sposób rozumienia czystości moralnej. Rozumiano ją często w sposób wyłącznie zewnętrzny i „materialny”. W każdym razie rozwinęła się wyraźna skłonność do takiego tylko jej rozumienia i temu właśnie Chrystus przeciwstawia się w sposób radykalny: nic, co brudzi człowieka „od zewnątrz”, żaden brud „materialny” nie czyni człowieka nieczystym w znaczeniu moralnym, czyli wewnętrznym. Żadne też — choćby nawet rytualne — usuwanie brudu nie sprawia samo z siebie moralnej czystości. Ta ostatnia ma swe wyłączne źródło wewnątrz człowieka: pochodzi z serca. Być może, iż odnośne przepisy Starego Testamentu (jakie spotykamy np. w Kpł 15,16-24; 18,1 nn., czy też 12,1-5) miały również na celu zabezpieczenie pewnej intymności tego, co cielesne i płciowe w człowieku (oprócz względów natury lekarsko-higienicznej). W każdym razie Chrystus odciął się wyraźnie od wiązania czystości w znaczeniu moralnym (etycznym) z samą fizjologią, z procesami zachodzącymi w ludzkim organizmie. W świetle przytoczonych powyżej słów (Mt 15,18-20), żaden z przejawów „nieczystości” płciowej w znaczeniu czysto cielesnym, biofizjologicznym, sam z siebie nie wchodzi jeszcze w definicję czystości lub nieczystości w znaczeniu moralnym (etycznym).
4 Wypowiedź powyższa jest przede wszystkim ważna ze względów semantycznych. Mówiąc o czystości w znaczeniu moralnym — o cnocie czystości, posługujemy się analogią, w świetle której zło moralne jest przyrównane do brudu. Analogia ta ma z pewnością bardzo dawne prawo obywatelstwa w świecie pojęć etycznych. Chrystus podejmuje ją i potwierdza w całej rozciągłości: „To, co pochodzi z serca, to czyni człowieka nieczystym”. Chrystus mówi w tym wypadku o wszelkim złu moralnym, o każdym grzechu, o naruszeniu różnych przykazań: „złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa” — a nie tylko o jakimś jednym gatunku tego zła. Tak więc pojęcie „czystości” i „nieczystości” w znaczeniu moralnym jest przede wszystkim pojęciem ogólnym, rodzajowym, a nie gatunkowym: każde dobro moralne jest przejawem czystości, każde zło przejawem nieczystości. Wypowiedź z Mt 15,18-20 nie zacieśnia czystości do jednego tylko sektora moralności — tego mianowicie, który wiąże się z przykazaniem „Nie cudzołóż” i „Nie pożądaj”, do tego więc, który dotyczy wzajemnych odniesień mężczyzny i kobiety związanych z ciałem i jego pożądliwością. W taki sposób możemy również rozumieć błogosławieństwo z Kazania na Górze, wypowiedziane pod adresem ludzi „czystego serca”: w znaczeniu szerszym, rodzajowym — i węższym. Dopiero inne konteksty pozwolą na to, żeby zdecydowanie ograniczyć i ujednoznacznić to pojęcie.
5 To szersze — rodzajowe — znaczenie czystości obecne jest także w listach św. Pawła, w których stopniowo znajdziemy również owe konteksty wyraźnie ograniczające znaczenie czystości do zakresu „cielesnego” i „seksualnego” — do tego mianowicie znaczenia, w które wprowadzają nas słowa Chrystusa z Kazania na Górze o pożądaniu, wyrażającym się już w „patrzeniu” na kobietę, a przyrównanym do „cudzołożenia w sercu” (por. Mt 5,27-28).
Św. Paweł nie jest autorem słów o trojakiej pożądliwości. Znajdują się one w liście Janowym. Można natomiast powiedzieć, iż w ramach istotnego dla 1 J 2,16-17 przeciwstawienia wewnątrz człowieka — przeciwstawienia Boga i świata (tego, co pochodzi „od Ojca” — i co „od świata”), które wyraża się w sercu i przenika w uczynki człowieka jako pożądliwość oczu, pożądliwość ciała oraz pycha tego życia — Paweł uwydatnia w człowieku inne przeciwieństwo: przeciwieństwo, a zarazem napięcie. Jest to przeciwieństwo pomiędzy „ciałem” a „duchem”, i to przede wszystkim „Duchem” pisanym wielką literą. „Oto, czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała. Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie” (Ga 5,16-17). Stąd też „życie według ciała” jest przeciwieństwem „życia według Ducha”. „Ci bowiem, którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało, ci zaś, którzy żyją według Ducha — do tego, czego chce Duch” (Rz 8,5).
Poprzez dalsze kolejne analizy będziemy się starali wykazać, że czystość — czystość serca, o jakiej mówił Chrystus w Kazaniu na Górze — urzeczywistnia się właśnie jako „życie według Ducha”.
(10.12.1980)
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.